Premier Hiszpanii, Pedro Sanchez oświadczył w niedzielę, że jego kraj nie zamierza blokować szczytu NATO w Hadze i przyjęcia przez inne kraje zobowiązań na poziomie 5 proc. PKB. Stwierdził jednak, że Hiszpania nie może przyjąć takiego celu, bo oznaczałoby to poważne ograniczenie środków na politykę socjalną. Poinformował, że wydatki Hiszpanii na armię będą na poziomie 2,1 proc. PKB.
Jest zgoda w NATO
Jednak już w niedzielę wieczorem pojawiły się informacje, że jest zgoda w NATO na podniesienie wydatków na obronę z dwóch do pięciu procent PKB. Taką decyzję mają zatwierdzić przywódcy państw Sojuszu Północnoatlantyckiego na szczycie NATO w Hadze.
Waszyngton w ostatnich miesiącach konsekwentnie krytykował Madryt za zbyt niskie wydatki na obronność.Hiszpania zawsze była krajem, który wydawał bardzo mało– powiedział w piątek prezydent USA Donald Trump, dodając, że "powinna płacić tyle samo, co inni".
Dyplomatyczna batalia w NATO
Jak podaje PAP, wewnątrz Sojuszu Północnoatlantyckiego toczy się aktualnie "dyplomatyczna batalia" o to, jak zdefiniować część z nowych wydatków na obronność, do których zobowiązane mają być kraje członkowskie. Według Roberta Pszczela, eksperta OSW, byłego dyplomaty i wieloletniego urzędnika KG NATO, co do głównej materii zbliżającego się szczytu NATO w Hadze - przedstawienia przez sekretarza generalnego Marka Ruttego propozycji zwiększenia wydatków obronnych do 5 proc. PKB - nie ma większych kontrowersji.
Pszczel ocenił, że Rutte "wie, jaki jest konsensus i trudno byłoby prezentować przed światem propozycję, która nie miałaby żadnych szans powodzenia". Jednak niektóre z krajów członkowskich nadal nie osiągnęły postawionego w 2014 r. celu wydatków na obronność na poziomie 2 proc. PKB, czego stanowczo wymagają od nich "państwa frontowe" Sojuszu, które poświęcają na ten cel najwięcej, w tym m.in. Polska. Tymczasem bez wyasygnowania tych środków trudno jest realizować wszystkie cele, łącznie z tymi najważniejszymi, jak plany obronne Sojuszu.
Hiszpania i Wielka Brytania nie zdążą?
Jego zdaniem jednak najważniejszą sprawą pozostaje kwestia daty realizacji natowskiego planu, a poziom ambicji, który zostanie uzgodniony, ma sens tylko wtedy, jeśli nie jest zbyt oddalony w czasie. Przytaczając słowa samego Ruttego, który szacował, że Rosja mogłaby być gotowa do bezpośredniego ataku na Sojusz do 2030 r., ekspert podkreślił, że estymowane osiągnięcie pułapu 5 proc. PKB przez niektóre kraje dopiero w 2032 r. jest zbyt odległym terminem.
Musimy zobaczyć, czym te ustalenia się zakończą, a jest to trochę niepokojące - przyznał Pszczel. Zwłaszcza, iż takie państwa jak Hiszpania, a nawet Wielka Brytania, publicznie już teraz deklarują proponowane cele jako nierealistyczne z punktu widzenia swoich możliwości budżetowych - dodał.